Jasność kandeli

 



Jasność kandeli

W czasach czołówek z diodami LED, kiedy nie musimy już tak bardzo oszczędzać baterii, zapominamy o zwykłej świeczce, której płomień przez wiele lat towarzyszył biwakom w górach. Wydaje mi się, że świeczkę warto mieć zawsze w plecaku, podczas planowanego noclegu w górach pozwoli zaoszczędzić trochę energii w naszych bateriach i stworzyć miły, wręcz domowy klimat, a w sytuacjach awaryjnych i pewnych kłopotach ze sprzętem może się okazać niezastąpiona.



Świeczka świeczce nierówna

Wiele różnych rodzajów świec można kupić w sklepach, ale praktycznie tylko dwa rodzaje najlepiej nadają się najlepiej na turystyczne wędrówki. Prosta, zwykła, biała świeca stołowa i mała świeczka w aluminiowej foremce służąca normalnie do podgrzewania herbaty godne są polecenia. Świeczki kolorowe, pokrywane folią czy też o wymyślnych kształtach można również używać, ale są droższe od zwykłych świec a dodatkowo, barwniki parafiny a przede wszystkim folia pokrywająca świecę mogą wydzielać trujące substancje podczas spalania A przecież świeczki będziemy używać również w namiocie.  

Długie świece stołowe (waga, zależnie od producenta około 50 g) warto przed wyruszeniem z domu przeciąć na połowę. Praktyka pokazuje, że świeczka w plecaku i tak zostanie złamana, czasem na kilka, trudnych potem do wykorzystania, kawałków. Ja kupuję, co jakiś czas, paczkę świec i przed rozpakowaniem pudełka przecinam wszystkie świeczki na połowę piłką do metalu. Dwadzieścia kawałków świeczek wystarcza w zupełności na pół roku weekendowych wycieczek w góry. Oczywiście dolne połówki świec będziemy musieli zastrugać scyzorykiem by odsłonić knot. Można to zrobić już w domu, lub na biwaku, a wtedy resztki parafiny posłużą świetnie do rozpalenia ogniska.

Świeczka do podgrzewania herbaty, mała, płaska, ważąca około 15 g w formie małego znicza w aluminiowej foremce wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem. Łatwo ją spakować do plecaka bez obawy o złamanie, łatwo, z uwagi na niską formę osłonić przed wiatrem, nie wymaga prowizorycznego nawet świecznika i nie kapie wokoło parafiną. Taka świeczka pali się nawet ponad 7 godzin dając tylko trochę mniej światła od klasycznej świeczki. Ma jednak dwie wady, ale jeśli się o nich pamięta, to w zasadzie nie przeszkadzają w użytkowaniu. Po pierwsze, już po kilku minutach od zapalenia świeczki cała parafina w aluminiowej foremce zostaje roztopiona i dlatego należy bardzo ostrożnie przenosić taką świeczkę. A plamy z parafiny, zwłaszcza na polarze lub śpiworze są trudne do usunięcia. Dodatkowo, aluminiowa foremka robi się gorąca. Porady, jak sobie z tymi problemami poradzić w dalszej części artykułu. I pamiętajmy, aby pustą foremkę po świeczce wrzucić do śmieci i znieść na dół.

Firmowe rozwiązania

Wiele firm outdorowych już dawno dostrzegło zalety świeczki podczas biwaku i oferuje wiele różnorodnych latarenek świecowych. Najbardziej znana jest niewątpliwie firma Northern Lights z ich modelem składanej latarenki ze świeczką wypychaną do pozycji pracy przez sprężynę. Ten sprężynowy mechanizm zapewnia stałe położenie płomienia świeczki w miarę jej spalania się. Szklana osłona przepuszcza światło chroniąc płomień przed wiatrem. Niestety, taka latarenka nie należy do tanich i waży prawie 200 g. Tańszą, ale również bardzo dobrą alternatywą są latarenki świecowe firmy UCO ważące również prawie 200 g. 



Do obu typów latarenek można dokupić bogaty zestaw akcesoriów, jak na przykład dodatkowy boczny lub górny reflektor, neoprenowy pokrowiec zabezpieczający przed uszkodzeniem podczas transportu lub lampkę olejową o wymiarach świeczki pasującą do latarenki. Produkowane są również większe (UCO Candelier) latarenki na trzy świeczki. Taka latarenka nadaje się raczej do zastosowań bazowych i pozwala nawet podgrzać na niej kubek herbaty. Firma UCO produkuje również latarenki na świeczki w foremkach. Taki model waży niecałe 100 g. Osłonę przed wiatrem zapewnia szklany cylinder i to on odpowiada za wagę latarenki, reszta jest bowiem wykonana z cienkiego aluminium.



Używam jeszcze leciutkiej latarenki na świeczki w foremkach nieznanej firmy, gdzie osłonę przed wiatrem uformowano z kawałka odpornej na temperaturę, cienkiej folii kaptonowej. Latarka jest bardzo lekka, waży około 25 g, ale folia nie jest całkowicie przezroczysta, co tłumi nieco światło świeczki. Wymiana folii kaptonowej na kawałek wycięty z butelki PET zwiększyło wagę latarenki o 5 g, ale zdecydowanie poprawiło jasność świecenia. Trzeba tylko uważać, ponieważ folia z butelki PET niej odporna na temperaturę i czasem lubi się pomarszczyć od ciepła. Wymiana, jak i znalezienie butelki PET nie przysparza jednak żadnych trudności.

Świeczniki home made

Jak już pisałem wcześniej, obecnie w górach używam prawie wyłącznie świeczek do podgrzewania herbaty. Wady tych świeczek, opisane powyżej, wymagają stosowania jakiegoś świecznika i osłony przeciwwiatrowej. Najprostszym rozwiązaniem jest kawałek grubszej folii aluminiowej, z którego formujemy parawanik. Zdjęcie pokazuje wyraźnie, jak taki parawanik zrobić. Jeśli będzie odpowiednio wysoki, to sprawdzi się również przy zastosowaniu połówki świecy stołowej. 



Doskonały świecznik, dodatkowo od razu z reflektorem wykonamy przecinając ukośnie pustą puszkę po piwie. Ponieważ dno puszki jest wyoblone w górę, kilka delikatnych uderzeń kawałkiem kija w dno umożliwi stabilne wstawienie świeczki w foremce aluminiowej. Mała dziurka wycięta w górnej części boku puszki pozwoli zawiesić nasz świecznik na gwoździu lub sęku drzewa.



 Butelka PET z wyciętą szczeliną w bocznej powierzchni pozwoli wstawić do środka świeczkę i zapewni świetną ochronę przed wiatrem. Jeśli świeczkę stawiamy na przykład na kamieniu, to w butelce PET obcinamy dno i górę, i taką przezroczystą rurę nakładamy na świeczkę. Lampion gotowy. 



 

Świeczka, a konkretnie parafina, może się nam przydać w przypadku pewnych problemów ze sprzętem. Zacinający się, lub trudno przesuwający zamek błyskawiczny kurtki czy śpiwora możemy nasmarować pocierając ząbki zamka kilka razy świeczką. Podobnie postępujemy ze skrzypiącymi paskami systemu nośnego plecaka. Smarowanie świeczką pozwoli usunąć dokuczliwe odgłosy. Świeczka wstawiona do ogniska ułatwi nam zapalenie ognia nawet z nie całkiem suchego drewna a okruchy parafiny dodatkowo podsycą płomień. W sytuacjach awaryjnych możemy nad świeczką stopić śnieg i tak uzyskaną wodę podgrzać (na zagotowanie nie ma co liczyć). Zapalona świeczka w namiocie podnosi temperaturę o około 1 stopień C. Natomiast zdecydowanie odradzam impregnowania butów czystą parafiną, na mrozie buty, zwłaszcza skórzane, mogą nam pęknąć na zgięciach.

 

Patrząc na różnorakie zastosowania świeczki w turystyce górskiej uzasadnione jest spakowanie jej na stałe do plecaka wraz z pudełkiem zapałek zawiniętym najlepiej w dwie prezerwatywy. Ten ostatni patent przetestowany w jaskiniach, doskonale chroni zapałki przed wilgocią. Jasnego światła świeczek na biwaku.

1 komentarz:

  1. Jeśli mowa o wyprawach turystycznych i survivalowych to zastanawiam się czy warto na taką zabrać ze sobą paralizator? Można taki zamówić na https://www.bron.pl/obrona/paralizatory . Coś do obrony własnej na pewno się przyda, nie każdy ma jednak ochotę czy możliwość zabrać ze sobą broń. A taki paralizator może pomóc jeśli zaatakuje nas zwierzę - lis, dzik czy nawet wilk. Co o tym myślicie?

    OdpowiedzUsuń