Stuptuty

Stuptuty (Stoptuty)
Ochraniacze na łydkę zapobiegają dostawaniu się wody i śniegu do cholewki buta. Przydają się także w terenie błotnistym chroniąc spodnie lub skarpety przed ubrudzeniem, a podczas trawersowania polany porośniętej wysoką, zmoczoną rosą lub deszczem, trawą są niezastąpione. Korzystając z peleryny typu poncho są niezbędnym elementem wyposażenia przeciwdeszczowego. Spolszczona nazwa pochodzi od francuskiego „stop-tout”, co znaczy „zatrzymaj wszystko”. Używaną często nazwę ‘stuptuty’ uznałbym za nieprawidłową, ale nie jestem językoznawcą. Lekki, zajmujący mało miejsca w plecaku element ubioru turysty jest obowiązkowym wyposażeniem zimowym, ale polecam go również na lato.
Rodzaje ochraniaczy
Ochraniacze występują w dwóch odmianach: krótkiej i długiej.
Krótkie stuptuty osłaniają tylko cholewkę buta i kończą się tuż nad kostką. Na ogół nie są rozpinane i do zakładania ich trzeba zdjąć buty. Zabezpieczają przed wpadaniem drobnych kamyków do buta w terenie piarżystym, przed deszczem chronią słabo i według mnie, jeśli już koniecznie chcemy je nosić to nadają się tylko na lato.
Długie stuptuty sięgają prawie od poziomu podeszwy buta aż do kolana lub nawet powyżej. Powinny chronić również język buta, który jest najbardziej newralgicznym punktem, jeśli chodzi o przemakanie. W normalnych warunkach, nawet zimowych, wystarczają ochraniacze sięgające tuż poniżej kolana, ale jeśli przyjdzie nam torować szlak w śniegu po pas to docenimy zalety dłuższych stuptutów. Są produkowane modele getrów, w których część sięgającą powyżej kolana można zrolować poniżej kolana. Jeżeli używamy zimą spodni ochronnych to takie przedłużone ochraniacze nie będą nam potrzebne.
Materiały
Stuptuty szyte są wyłącznie z materiałów nieprzemakalnych, a nierzadko ‘oddychających’. Podstawowe tkaniny to Taslan, Nylon, GoreTex, Cordura i wiele innych. Szczególną uwagę należy zwrócić na zamek błyskawiczny. Powinien być jak najlepszej firmy, na przykład YKK. Zamek narażony jest na znaczne obciążenia mechaniczne i jest najbardziej zawodnym elementem ochraniaczy. Podobnie ‘rzepy’ (taśma Velcro), na które zapinana jest patka osłaniająca zamek powinny być dobrej jakości. Paski pod piętę wykonywane są najczęściej z taśmy stylonowej, gumy neoprenowej lub linki stalowej.
Diabeł tkwi w szczegółach
Mogłoby się wydawać, że ochraniacze to po prostu dwie rury z nieprzemakalnego materiału z wszytym zamkiem i paskiem pod stopę. Pozornie jest to tak prosta konstrukcja. Postaram się opisać jak powinny według mnie wyglądać ‘idealne’ stuptuty.

Materiał na getry nie powinien być zbyt sztywny. Po zwinięciu nie powinien zajmować wiele miejsca w plecaku. Preferuję materiały impregnowane: Nylon 600D lub cienką Cordure. Z grubej Cordury powinny być naszyte wzmocnienia na wewnętrznej stronie kostek. Jeśli kogoś stać na to, to oczywiście GoreTex. Szwy powinny być podklejane, ale nie jest to warunek konieczny. Ochraniacze powinny sięgać pod kolano i być zapinane na zamek z przodu. W sklepach królują stuptuty zapinane z tyłu. Mniejsze narażenie zamka na przeciekanie jest chyba jedynym argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem. Poza tym ma same wady. Kardynalną wadą tak wszytego zamka jest znacznie większe narażenie na rozerwanie. Jeśli wędrujemy po zmrożonym, twardym po wierzchu śniegu, co jakiś czas zapadamy się głębiej. Dolna część zamka gwałtownie zahacza o twardą, śnieżną krawędź śladu, co prowadzi do rozerwania zamka. Drugą, mniej istotną wadą jest trudność w zapinaniu takich ochraniaczy na stojąco. Tej wady nie mają ochraniacze z zamkiem z przodu. A przede wszystkim, początek zamka przylega do języka buta i nie jest narażony na uszkodzenia mechaniczne, a w każdym razie znacznie mniej. Zamek powinien być kryty patką zapinaną na rzepy. Dobrze, gdyby na dole, oprócz rzepa był zatrzask. Po obu stronach początku zamka powinny być przynitowane haczyki, które zaczepione za sznurówkę utrzymują przód stuptuta na bucie i dodatkowo zabezpieczają zamek przed rozerwaniem. Ochraniacze powinny mieć trzy ściągacze. Na samym dole i na wysokości kostki dosyć mocne ściągacze z wszytej gumy. Pierwszy zabezpiecza przed dostawaniem się śniegu od spodu, a drugi powoduje ścisłe przyleganie materiału do buta, co zapobiega zahaczeniu o ochraniacz atakującymi zębami raków podczas marszu. Górny ściągacz musi mieć możliwość regulacji, aby nie uciskał zbytnio nogi. Doskonale sprawdza się elastyczny sznurek regulowany za pomocą ‘tanki’. Możliwość przełożenia zacisku przez pętelkę po drugiej stronie rozpięcia przeciwdziała samoistnemu rozsuwaniu się zamka.

Na dole, stuptuty muszą mieć pasek o regulowanej długości przechodzący pod butem. Utrzymuje on ochraniacz na bucie przy zapadaniu się nogi w głębokim śniegu. Według mnie najlepiej sprawuje się cienka linka stalowa, taka jak używana w hamulcach rowerowych. Nie przykleja się do niej śnieg i jest bardzo wytrzymała mechanicznie. Paski z gumy neoprenowej sprawują się również dobrze, ale chodząc w terenie skalistym pokrytym niewielką warstwą śniegu łatwo je uszkodzić. Taśma stylonowa jest zdecydowanie najgorsza, ponieważ śnieg lubi się do niej przyklejać i wtedy pod butem nosimy bryłę śniegu. Regulacja długości paska realizowana jest najczęściej za pomocą klamerki, należy tylko zwrócić uwagę, żeby była dobrej jakości. Idealnie, gdyby była metalowa, bo to, po zamku, najbardziej zawodny element ochraniacza.
Ruszamy do sklepu
W polskich sklepach sportowych nie znajdziemy szerokiej gamy ochraniaczy. W dobrych oferowane jest kilka modeli i warto zapoznać się z ofertą innych sklepów w naszej okolicy oraz zajrzeć na strony sprzedawców internetowych.
Dla ułatwienia wyboru, podstawowe cechy dobrych stuptutów.
Materiał nieprzemakalny, niezbyt gruby, ale wytrzymały mechanicznie.
Szwy podklejane, ale niekoniecznie.
Zapinane z przodu na zamek błyskawiczny.
Zamek chroniony patką zapinaną na rzepy i/lub zatrzaski.
Haczyk (lepiej dwa) do przytrzymania ochraniacza za sznurówkę.
Trzy ściągacze, górny ściągacz musi posiadać regulację.
 Pasek pod but – linka stalowa, pasek z gumy neoprenowej, w ostateczności taśma stylonowa.
Regulacja długości paska za pomocą klamerki, najlepiej metalowej.
Ceny stuptutów wahają się od kilkudziesięciu do trzystu złotych. Przyznam się, że nawet w ofercie najlepszych producentów (Mamut, Marmot, VaDe, Mountain Hardwear) nie znalazłem ‘idealnych’ ochraniaczy, ale ja jestem z natury perfekcjonistą w sprawach sprzętowych. Model Creek, najbardziej zbliżony do ideału, produkuje firma Milo w cenie 89 zł.

Jedynym mankamentem są plastikowe klamerki służące do regulacji długości linki stalowej pod stopa. Producent powinien dopracować ten szczegół, ale i tak są to najlepsze ochraniacze dostępne w sklepach w Polsce.

Życzę twardej i stabilnej pokrywy śnieżnej podczas zimowych wycieczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz