Membrana w bucie? Za i przeciw

Membrana w bucie? Za i przeciw.
Co raz częściej mamy do czynienia z butami górskimi wyposażonymi w ‘oddychającą’ membranę, co raz częściej też zastanawiamy się, czy warto zapłacić więcej za magiczne literki GTX. Pamiętam niezliczone dyskusje na różnych internetowych forach i grupach dyskusyjnych, ciągnące się długo w noc rozmowy na ten temat przy schroniskowym kominku. Są wśród nas zdecydowani przeciwnicy membrany w bucie, są entuzjaści tego rozwiązania i są, tak jak ja, sceptycy ostrożnie podchodzący do chwytów marketingowych, ale uznający sprawdzające się w praktyce nowe rozwiązania techniczne. Czy jestem w moich opiniach obiektywny? Staram się, ale przeczytajcie artykuł i oceńcie sami.
Membrana
Zasada działania membrany Gore-Tex (i innych membran za wyjątkiem Sympatex’u) opiera się na różnicy wielkości najmniejszej spotykanej w przyrodzie kropli wody i wielkości molekuły pary wodnej. Ta różnica wielkości wynosi w przybliżeniu 15 milionów razy. I tak dochodzimy do, narzucającej się, koncepcji ‘sita’. Z zewnętrznej strony materiału mamy ‘duże’ krople wody a od środka ‘malutkie’ molekuły pary wodnej. Firmie Gore udało się wyprodukować mikroporowaty materiał PTFE (politetrafluoroetylen o handlowej nazwie Teflon) o ponad 1,4 miliarda porów (dziurek w formie krętych kanalików) na 1 centymetr kwadratowy. Średnica tych kanalików jest około 20 000 razy mniejsza niż wielkość najmniejszej kropli wody a ponad 700 razy większa od molekuły pary wodnej. Kropla wody nie przeciśnie się przez taką barierę a para wodna w miarę swobodnie może cyrkulować. Aby rozpoczął się transport pary wodnej przez membranę konieczna jest różnica temperatur i wilgotności po obu stronach tkaniny. Ruch molekuł pary wodnej odbywa się z obszaru o wyższej temperaturze i wilgotności do obszaru zimniejszego i bardziej suchego. Im większa różnica temperatury i wilgotności tym szybsze przenikanie pary wodnej przez membranę. Ostatnie dwa zdania są szczególnie ważne dla określenia praktycznych zastosowań Gore-Tex’u. Podczas mroźnej i suchej pogody membrana będzie pracowała doskonale, ale w tropikach okaże się mało przydatna. Wchodząc w kurtce Gore-Tex’owej do wilgotnej sauny już po chwili nasza skóra będzie całkowicie mokra, gdyż membrana będzie transportować wilgoć do wewnątrz.
Oczywistym ograniczeniem wydajności membrany są dodatkowe warstwy różnych materiałów na drodze pary wodnej, a tych w bucie nie brakuje.
Membrana w bucie przypomina skarpetę wsadzoną pomiędzy warstwę zewnętrzną a wyściółkę. Jest wklejona wielopunktowo, aby zapobiec przemieszczaniu się tej warstwy i zwijaniu się. Oczywiście szwy tej ‘skarpety’ są podklejone zapewniając pełną wodoszczelność. Najczęściej stosowane w butach membrany to Gore-Tex XCR i Sympatex. Inne membrany poliuretanowe, z uwagi na najczęściej mniejszą wytrzymałość mechaniczną, są stosowane w tanich modelach butów.
Wodoszczelność
Nieprzemakalność to najważniejszy po wygodzie parametr butów górskich. I tu membrana jest górą, ponieważ zapewnia 100 procentową wodoszczelność jak gumiak. Oczywiście do pewnego momentu, a konkretnie do przetarcia się membrany. Obserwowałem też efekt, że tańszy model nowiutkiego buta przemakał już po 10 minutach spaceru po pokrytej rosą trawie mimo wyposażenia go w membranę. Fakt, nie był to Gore-Tex, tylko membrana poliuretanowa firmowana przez producenta butów. Może zapomnieli ją włożyć do buta? Wodoodporność tych butów opierała się wyłącznie na welurowej skórce i wstawkach z Cordury, but przemakał na całej powierzchni, więc nie było to spowodowane przetarciem membrany (nowy but) ani niepodklejonym szwem. Tajemnica do dziś nierozwiązana, ale jak się w końcu zniszczą to je rozpruję i zbadam dokładnie. Jak na razie są używane przy suchej pogodzie, a że są bardzo lekkie i wygodne, żal mi trochę je zniszczyć tylko dla zaspokojenia ciekawości badacza.
Do przetarcia membrany w bucie najczęściej dochodzi w miejscach intensywnego zginania buta, przede wszystkim nad stawami palców. Dotyczy to przede wszystkim lekkich butów trekkingowych o niezbyt sztywnej podeszwie. Pechowo, to właśnie miejsce jest również najbardziej narażone na przemakanie. Jak ‘puści’ membrana to mamy w bucie mokro.
W takim przypadku pozostaje nam już tylko bardzo dobra impregnacja zewnętrznej warstwy buta. Znacznie bardziej odporne na powyższe uszkodzenie są buty o sztywniejszej podeszwie, przeznaczone na trudniejsze warunki terenowe, w wyższe partie gór. W tych modelach nie dochodzi do mocnego zginania buta a dodatkowo, jako że są to na ogół droższe buty, a co za tym idzie, wyposażone w bardziej odporne mechanicznie membrany, na ogół Gore-Tex i Sympatex.
Typowym miejscem przecierania wyściółki i membrany są okolice dużego palca u stopy. Tu jednak prawie zawsze winę ponosi użytkownik. Za małe buty, podczas schodzenia, powodują dobijanie palców do szybka buta, co poza bólem, doprowadza do uszkodzenia membrany. Nie bez znaczenia, nawet w prawidłowo dopasowanych butach, jest właściwa pielęgnacja paznokci palców stóp, szczególnie dość krótkie ich obcinanie. Rozpowszechniła się ostatnimi laty moda na chodzenie w górskich butach tylko w jednej parze skarpet. Osobiście uważam to za błąd, na co dowodem są powtarzające się skargi wielu turystów na pęcherze i obtarcia na stopach. Dwie pary skarpet, wewnętrzna termoaktywna, zewnętrzna wełniana (cienka lub gruba z zależności od warunków atmosferycznych i rodzaju działalności górskiej) zapewniają większy komfort stopie, amortyzują wstrząsy i uderzenia boczne a dodatkowo lepiej oddzielają ‘kanciastą’ stopę od wyściółki buta.
Czy brak membrany skazuje nas z góry na przemakające buty? Nie, oczywiście, że nie. Buty wykonane z solidnej skóry i prawidłowo zaimpregnowane zapewnią nam, może nie 100 procentową, ale 98 procentową wodoszczelność. Ale impregnację trzeba odnawiać, w sumie im częściej, tym lepiej. Natomiast zawierzając membranie mamy spokój do momentu wystąpienia wyżej opisanych przypadków. Oczywiście, nie jest to cała prawda, ponieważ powinniśmy co jakiś czas mimo wszystko impregnować warstwę zewnętrzną buta, aby nie nasiąkał wodą (robi się cięższy i długo schnie) oraz namoknięta skóra jest bardziej podatna na uszkodzenia. Osobna sprawa to konserwacja obuwia, zaimpregnowane buty (skóra jest zmiękczona) bardzo dobrze znoszą nawet kilkumiesięczne przechowywanie, dlatego impregnujmy buty po powrocie z wycieczki i ich wysuszeniu. Nie zostawiajmy tej czynności na ostatnie chwile przed wyjazdem.
Trochę inaczej przedstawia się sprawa w przypadku lekkich, letnich butów trekkingowych wykonanych z weluru z wstawkami z tkanin syntetycznych. Takie buty trudno zaimpregnować porządnie a wszystkie impregnaty w spray’u wystarczają maksymalnie na jeden dzień wędrówki w deszczu. W tym przypadku membrana powala impregnację na łopatki.
Oddychalność
Spocone stopy, to chyba bolączka wszystkich turystów szczególnie w cieplejszej porze roku. No to membrana ‘oddychająca’ do buta i po kłopocie. Taki obraz chcieliby w naszej świadomości stworzyć specjaliści od marketingu, ale praktyka jest zgoła inna.
Stopa ludzka podczas marszu poci się dosyć obficie i niewielka powierzchnia ‘skarpety’ z membrany nie ma szans odprowadzić całkowicie pary wodnej na zewnątrz. Dodatkowo, na drodze pary wodnej znajduje się wyściółka wewnętrzna i warstwa zewnętrzna buta. Wewnętrzna wyściółka, jeśli zrobiona z tkaniny syntetycznej nie stanowi jakiejś specjalnej przeszkody, ale już wykonana ze skóry może poważnie ograniczyć ‘oddychalność’. Dlatego buty z membraną prawie zawsze mają wyściółki syntetyczne, często wyrafinowane technologicznie, ułatwiające osuszanie stopy. Natomiast warstwa zewnętrzna buta to już zupełnie inna „para kaloszy”. Wykonane z grubej skóry nubukowej i dodatkowo porządnie zaimpregnowane buty górskie nie mają prawa przepuścić dostatecznie szybko pary wodnej przez swoją warstwę zewnętrzną. Czyli para wodna skropli się w przestrzeni pomiędzy ‘skarpetą’ z membrany a skórą zewnętrzną. Taki model butów początkowo będzie komfortowy aż do momentu, kiedy wyrównają się wilgotności wewnątrz buta i wokół stopy, co nastąpi dosyć szybko. Dodatkowo, taki but będzie stosunkowo długo wysychał. To uproszczony obraz, ale o bardzie zaawansowanych rozwiązaniach za chwilę.
Natomiast w przypadku lekkich butów trekkingowych, w których warstwa zewnętrzna jest stosunkowo cienka i zrobiona z weluru ze wstawkami z Cordury, ‘oddychanie’ membrany jest znacznie mniej upośledzone. Dodatkowo, takie buty na ogół impregnujemy cienką warstwą impregnatami w spray’u, co nie stwarza dodatkowej bariery dla transportu pary wodnej. Wydawałoby się, idealna sprawa. Ale musimy wziąć pod uwagę jeszcze samo fizyczne zjawisko dyfuzji pary wodnej przez membranę. Jak wyżej napisałem, zachodzi ono tylko przy różnych wilgotnościach i temperaturach po obu stronach membrany (tak naprawdę to chodzi o różnicę prężności pary wodnej). A co będzie, gdy temperatura na zewnątrz dochodzi do 30 stopni a wilgotność po burzy jest porównywalna z tą w bucie? Membrana będzie działała słabo. A przecież omawiamy właśnie modele lekkich butów trekkingowych na cieplejsze pory roku.
Producenci butów o tym wiedzą, ale milczą na ten temat. Uczciwie trzeba powiedzieć, że też nie reklamują jakoś bardzo zalet membrany w bucie, jeśli chodzi o ‘oddychalność’. Za to prześcigają się w różnych systemach wentylacji buta. Ponieważ to bardzo obszerny temat na osobny artykuł, zasygnalizuję tylko kilka rozwiązań. Stopa w bucie, mimo że mocno zasznurowanym, podczas marszu wykonuje niewielkie ruchy w stosunku do buta, choćby tylko na sprężystości wkładki i wyściółki. Te drobne ruchy zwróciły uwagę projektantów butów na możliwość wykorzystania stopy w bucie jako pompy ssąco-tłoczącej i w ten sposób wymusić przepływ powietrza w bucie. A potem już poszło, dołożono drenaże (kanały) powietrzne pomiędzy warstwami buta, małe otworki służące za wywietrzniki na górze cholewki i wiele innych patentów. I te systemy naprawdę działają, również wspomagając działanie membrany. Ale wiedzieli o tym już nasi praojcowie turyści zakładając latem dwie pary skarpet do butów górskich. Gruba, wełniana skarpeta zewnętrzna pod wpływem ruchów stopy w bucie zasysała do buta i wypompowywała powietrze na zewnątrz przez szczelinę pomiędzy górną częścią cholewki a łydką. Kolejny argument dla zwolenników dwóch par skarpet.

Czas na konkretne wnioski i rady.
Dobre, wytrzymałe mechanicznie membrany sprawdzają się dobrze w lekkich butach trekkingowych, jeśli chodzi o nieprzemakalność buta. W ciężkich butach górskich wykonanych z dobrej skóry membrany poprawiają wodoodporność buta, ale nie zwalniają nas z konieczności impregnacji. Jeśli dostępne są bardzo podobne buty bez membrany w zdecydowanie niższej cenie to warto rozważyć taką ‘oszczędność’. Natomiast coraz częściej takiego wyboru mieć nie będziemy, buty z górnej półki są obecnie standardowo wyposażane w membrany.
Sama membrana nie poprawi znacząco naszego komfortu, jeśli chodzi o osuszanie stopy, czyli ‘oddychalność’. Może trochę lepiej membrana sprawdzi się w lekkich butach trekkingowych, natomiast w ciężkich praktycznie niewiele da. Lepiej w obu przypadkach zwróćmy uwagę na systemy wentylacji buta zastosowane przez producenta, myślę, że to one odpowiadają w ponad 90 procentach za komfort naszych stóp.
A na końcu muszę zastrzec, że są to moje własne przemyślenia i mogą się one zdecydowanie różnić od opinii wyrażanych przez producentów obuwia czy też sprzedawców.
Wygodnych, nieprzemakalnych i ‘oddychających’ butów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz