Towarzysz

Towarzysze na szlaku

Jeszcze kilka miesięcy dzieli nas od dłuższych wakacyjnych wypraw, ale może już warto zacząć szukać towarzystwa na wymarzoną wycieczkę. Zwłaszcza, że partnera należy najpierw wypróbować na krótszych i łatwiejszych wyjazdach, aby wyprawa nie zmieniła się w koszmar z powodu, choćby, niezgodności charakterów. A jeśli wybieramy się w większej grupie warto wcześniej poznać wszystkich uczestników.

Samotność, cóż po ludziach....

Czy wybierać się na wędrówki samotnie, czy raczej w, nawet małej, grupie?
Na pewno samotnych wędrówek nie powinni podejmować początkujący turyści. Samotny wędrowiec zdany jest na własne siły i doświadczenie, a tego nowicjuszowi na ogół brakuje. Sam musi uważać, aby nie zboczyć ze szlaku, sam planuje i wybiera drogę, samotnie musi zmagać się z przeciwnościami losu. W razie banalnego nawet wypadku musi umieć sobie poradzić. Jeśli jest to uczęszczany rejon górski, zasięg sieci komórkowej umożliwia wezwanie pomocy a pogoda jest łaskawa, to sprawa nie wygląda aż tak źle. Ale w odludnych rejonach, a do takich należą również niektóre rejony Beskidów, poza szlakami nawet zwichnięcie może być poważnym problemem. Ale jeśli mamy odpowiednie doświadczenie, znamy topografię terenu i lubimy samotność to ta forma wędrowania ma wiele zalet. Od przysłowiowego: „sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem” po możliwość nieograniczonego folgowania własnym pasjom. Nie musimy też dostosowywać terminu wyjazdu do możliwości naszych towarzyszy. Wbrew pozorom, często niełatwo jest zgrać termin wyjazdu w gronie kilku osób, zwłaszcza, jeśli wiąże się to z uzyskaniem urlopu z pracy.
 Wychodzimy na wschód słońca albo śpimy dłużej, nikt nas nie pogania, zatrzymujemy się, kiedy mamy na to ochotę, wybieramy najlepszą dla nas i naszej kieszeni formę noclegu, na bieżąco dowolnie modyfikujemy trasę wędrówki. Po prostu jesteśmy wolni. Samotne wyprawy podejmują na ogół turyści o specjalistycznych zainteresowaniach, związanych z botaniką, etnografią, zabytkowym budownictwem. Pasjonaci fotografii też wolą samotne, lub z partnerem o podobnych zainteresowaniach, wycieczki. Podczas samotnych wycieczek zauważamy wiele szczegółów, które umykają podczas wyjazdów grupowych, a nic tak nie denerwuje fotografa jak ciągłe popędzanie go.
Samotnemu turyście łatwiej znaleźć nocleg, dostać się do zatłoczonego autobusu, wybrać miejsce na biwak. Ale oczywiście musi nosić cały niezbędny sprzęt, który normalnie rozłożyłby się na innych uczestników. No i omija go przyjemność podzielenia się na bieżąco wrażeniami z towarzyszem. Wszystkie prace obozowe musi wykonać sam a podczas podróży w góry cały czas opiekować się swoim bagażem.
Biorą pod uwagę za i przeciw samotnych wędrówek, polecam jednak przynajmniej 2 osobową ‘grupę’. A jeśli jeszcze jest to nasza ukochana ‘druga połowa’, to perspektywy wycieczek rysują się w różowych barwach.
Wyjazdy grupowe są chyba najbardziej godne polecenia. Oczywiście należy się zastanowić jak wiele osób ma być w grupie. Zbyt liczna grupa turystyczna nie jest wskazana z różnych powodów. Z reguły znajdą się w niej ludzie o różnej kondycji fizycznej i zainteresowaniach, co i tak spowoduje rozbicie grupy na mniejsze grupki. Dostosowanie tempa marszu do najsłabszych, czekanie na spóźnialskich znacznie ograniczy możliwości osiągnięcia celu. Duże grupy muszą wcześniej rezerwować noclegi i przejazdy, co utrudnia etap planowania i zmniejsza możliwości zmiany trasy, na przykład, z powodów pogodowych. W niektórych przypadkach, zorganizowana grupa musi, takie są wymogi prawa, wynająć licencjonowanego przewodnika. Zwiększa to koszty wycieczki i znacznie komplikuje logistykę wyjazdu.
Najbardziej operatywna jest grupa dwuosobowa, ale na dłuższe wyprawy warto skompletować kilkuosobową ekipę. Jeśli zamierzamy biwakować w namiotach to ilość i rodzaj namiotów wyznaczą liczebność grupy. Wtedy sprzęt biwakowy rozdzielamy na kilka osób i plecaki mogą być lżejsze. Praktyka pokazuje, że grupy większe niż sześcioosobowe i tak dzielą się przynajmniej na dwie podgrupy. Dlatego można przyjąć, że 3-5 osób to idealny skład na dłuższą wędrówkę. Dodatkowym atutem, co najmniej trzyosobowej grupy jest możliwość lepszego działania w sytuacjach zagrożenia życia. Resuscytacja prowadzona przez dwie osoby jest bardziej efektywna od wysiłków jednej osoby (zakładam, że wszyscy uczestnicy znają zasady pierwszej pomocy), w razie wypadku, jedna osoba zostaje przy poszkodowanym a druga udaje się po pomoc (łatwo zapominamy, że nawet w polskich górach są miejsca bez zasięgu sieci komórkowej, nie mówiąc już o górach w krajach egzotycznych). Podczas dojazdu w góry, trzyosobowa grupa sprawniej dokona przesiadki, łatwiej też jest pilnować bagażu. W zamierzchłych czasach kolejek w barach mlecznych z powodzeniem stosowałem system ‘trójkowy’, aby szybko zaspokoić głód. Jedna osoba stawała w kolejce do kasy, druga w kolejce do okienka z wydawanymi potrawami a trzecia czyhała na wolne miejsca przy stoliku. Omne trium perfectum.

Poszukiwany, poszukiwana

Podstawowe pytanie brzmi: Gdzie szukać partnera na górskie wędrówki?
Najprościej rozejrzeć się wśród znajomych, kolegów z klasy, ze studiów. Ale nie zawsze blisko siebie znajdziemy odpowiedniego kandydata. Tu pomocne mogą być różnego rodzaju kluby turystyczne, a już na pewno znajdziemy towarzysza na kursie przewodnickim SKPB. Czasem może to być towarzysz/towarzyszka na całe życie.
Dobrze jest wybrać się na jakiś rajd lub wycieczkę w większej grupie. Szybko zorientujemy się, że w grupie jest ktoś, z kim się najlepiej rozumiemy, mamy podobne zainteresowania, podobne potrzeby emocjonalne, zachwycamy się tym samym widokiem. Po prostu rozmawiamy tym samym językiem. To może być kandydat na turystycznego partnera. Doskonałym sposobem na wzajemne poznanie się jest odbycie dużej ilości wspólnych wycieczek, początkowo łatwych, stopniowo coraz trudniejszych. Na krótki wypad za miasto możemy wybrać się z przypadkowym towarzyszem. Jeśli na tym pierwszym wyjeździe wszystko jest w porządku, podobnie patrzymy na świat, towarzystwo partnera nie denerwuje nas, to można pokusić się na trochę dłuższą i trudniejszą wędrówkę. Najczęściej jednak, już po pierwszej wycieczce zdajemy sobie sprawę, że kolega nas denerwuje, nie znajdujemy z nim wspólnego języka. No cóż, trzeba szukać innego towarzysza. Naprawdę jednak poznamy się dobrze wzajemnie dopiero na kilkudniowej wyprawie połączonej z biwakowaniem, zwłaszcza, jeśli pogoda jest niesprzyjająca. W takich sytuacjach ‘ekstremalnych’ poznaje się prawdziwy charakter drugiej osoby, a przede wszystkim jej wady. Już na pierwszym biwaku nie możemy towarzysza dobudzić, większość prac biwakowych musimy wykonać sami, partner z radością zostawia nam przyjemność mycia menażek a reszta drobiazgów przepełnia kielich goryczy. To oznacza, że wybór nie był trafny. Jeśli jednak mamy zaufanie do partnera, polubiliśmy go z wzajemnością, mamy podobne zainteresowania, podobne poczucie humoru to prawdopodobnie to jest TEN towarzysz wędrówek.
Fatalnie, gdy z braku czasu na wcześniejsze poznanie się, irytacja partnerem dopadnie nas podczas kilkudniowej wędrówki. Nie pozostaje nic, jak tylko zacisnąć zęby i dotrwać do końca wyprawy unikając spięć. A po powrocie trzeba sobie uświadomić, że konflikt charakterów jest nieunikniony i niestety trzeba znów zacząć szukanie partnera.
Wybór partnera nie oznacza, że wybieramy jednego na całe życie. Warto mieć kilku towarzyszy wycieczek, chociaż na naprawdę trudne wyprawy wybierzemy się pewnie tylko z jednym. Często różne okoliczności nie pozwolą na wyjazd naszemu partnerowi i wtedy, aby nie rezygnować z wycieczki, można zaproponować wędrówkę innemu towarzyszowi. Dlatego wyjazdy grupowe w góry pozwalają wybrać niejako jednocześnie partnera i towarzyszy wędrówek.

Wódz

Na wyjazdach zorganizowanych jak rajdy czy obozy wędrowne, osoba lidera jest wyznaczona przez organizatora. Na ogół jest to przewodnik górski, przodownik GOT lub osoba z dużym doświadczeniem turystycznym. W przypadku wędrówki grupy przyjaciół, przywódca jest wyłaniany z pośród uczestników. Najczęściej nie następuje to w drodze elekcji, ale po prostu jedna osoba jest obdarzana przez wszystkich zaufaniem i ta, niejako automatycznie, zostaje wybrana liderem. Nie jest to funkcja łatwa. Po pierwsze przywódca musi chcieć pełnić tę funkcję i mieć odpowiednie do tego predyspozycje merytoryczne i psychologiczne. Przede wszystkim musi posiadać autorytet. Najlepiej, jeśli jest najbardziej doświadczonym turystą w grupie. Lider powinien mieć charakter dyplomaty, łagodzić konflikty pomiędzy uczestnikami a własne decyzje uzasadniać rzeczowymi argumentami sprawiając, że staną się wyborem całej grupy. Planując wieczorem trasę na następny dzień powinien uważnie wysłuchać uwag uczestników. Musi umieć postawić się w sytuacji innych towarzyszy wyjazdu, zrozumieć ich potrzeby (odpoczynek, zwiedzanie zabytków, uzupełnienie zapasów) i obawy przed trudniejszym fragmentem wyprawy. Powinien, w bezpiecznych granicach, pozwolić grupie na spontaniczność utrzymując równowagę pomiędzy ekscytującym niebezpieczeństwem i chęcią przeżycia przygody a rygorystycznie pojmowanymi zasadami bezpieczeństwa i realizacji planu wycieczki. Musi być przyzwyczajony do ciągłego opiekowania się grupą, czuwania nad bezpieczeństwem uczestników, wyborem trasy i miejsca noclegu. Powinien mieć świadomość odpowiedzialności za uczestników wędrówki i przewidywać potencjalne niebezpieczeństwa odróżniając je od pozornych. Lider musi posiadać umiejętność podejmowania trafnych decyzji w stanie silnego stresu wywołanego, na przykład, wypadkiem. W sytuacjach ekstremalnych musi umieć, bazując na własnym autorytecie, wcielić się w rolę dyktatora. Powinien mieć świadomość, że od niego w dużej mierze zależy powodzenie wędrówki i że uczestnicy liczą na jego pomoc. Lider (przewodnik) zawsze pierwszy przychodzi na miejsce zbiórki, pierwszy jest gotowy do wymarszu. Często na niego spada obowiązek budzenia zaspanych towarzyszy, często też zaczyna przygotowywać śniadanie dla wszystkich. Funkcja lidera to nie bułka z masłem, ale za to satysfakcja z dobrze przeprowadzonej wyprawy ogromna.

Cała zgraja

Uczestnikami wędrówki, jeśli nie jest to wyjazd zorganizowany, gdy na dobór towarzystwa nie mamy wpływu, jest najczęściej grupa przyjaciół. Na łatwe wycieczki w zasadzie jedynym kryterium doboru jest to, czy uczestnicy się lubią i chcą razem wędrować. W przypadku dłuższych i trudniejszych wypraw dobór uczestników jest sprawą ważną. W zasadzie są dwa sposoby rozwiązania tego problemu. Albo planujemy wyprawę pod konkretną grupę uczestników mając na uwadze ich możliwości, doświadczenie, posiadany sprzęt i zainteresowania, albo do zaplanowanej wyprawy dobieramy uczestników. Oba sposoby sprawdzają się w praktyce, ale na początku naszej kariery turystycznej częściej będziemy spotykali się z pierwszą sytuacją. Wtedy, planowaną trasę należy dostosować do możliwości najsłabszych, w sensie fizycznym i psychicznym, uczestników. Jeśli mamy możliwość doboru towarzyszy wędrówki, to należy kierować się zasadą mniej więcej równej kondycji i predyspozycji psychicznych. Wyrównany poziom ekipy wyprawowej pozwoli łatwiej i szybciej wędrować. Podobne zainteresowania uczestników pozwolą realizować specjalistyczny plan wycieczki bez zbędnych sporów i niezadowolenia. Na wielodniowe wyprawy lub wycieczki zimowe uczestnicy powinni być odpowiednio wyekwipowani.
Wyjazd na dłuższą wyprawę z osobami poznanymi wirtualnie przez Internet (grupy dyskusyjne, fora turystyczne) wiąże się dość dużym ryzykiem. Jak to mówią: na dwoje babka wróżyła. Raz trafimy na fantastycznych ludzi, z którymi wyprawa będzie czystą przyjemnością, innym razem nie pozostanie nam nic innego, jeśli warunki na to pozwalają, już na starcie rozdzielić się i wędrować osobno. W tym drugim przypadku może się okazać, że poczucie odpowiedzialności nie pozwoli nam rozdzielić się, a w konsekwencji najczęściej nie zrealizujemy planu wyprawy, cały czas będziemy się opiekować częścią uczestników i łagodzić konflikty. Bo przecież generalna zasada jest taka: „razem wychodzimy w góry, razem wracamy”. Dlatego znacznie lepiej jest poznać towarzyszy wędrówki wcześniej, na łatwiejszej wycieczce.

Liberum veto

Kierowanie grupą to delikatne zadanie dla lidera. Delikatne, ponieważ powinien to robić taktownie a w sytuacjach konfliktowych wzbić się na wyżyny dyplomacji. Przewodnik, z racji posiadanych uprawnień, ma łatwiejszą sytuację, ma niejako urzędowe ‘błogosławieństwo’ do kierowania grupą i podejmowania decyzji. Lider musi natomiast bez przerwy opierać się na swojej wiedzy, doświadczeniu i autorytecie.
Plan wycieczki najlepiej ustalić wspólnie z uczestnikami wprowadzając modyfikacje zgodnie z ich sugestiami. Jest wtedy duża szansa, że plan, będący pewnym kompromisem, zadowoli wszystkich. Małe, kilkuosobowe grupy można prowadzić w sposób demokratyczny podejmując decyzje na podstawie opinii uczestników. Ale tu kończy się demokracja na szlaku, decyzje podejmuje lider i bierze za nie odpowiedzialność. Jeśli mimo opinii całej grupy, że należy skręcić w lewo, lider jest pewny, że szlak prowadzi w oprawo i decyduje o takim kierunku marszu, to, jeśli grupa nie dojdzie do celu, to lidera reputację ‘psi zjedzą’. W trudnych sytuacjach lider musi przyjąć postawę dyktatora. Taka sytuacja powinna trwać tylko przez absolutnie niezbędny dla zapewnienia bezpieczeństwa grupie czas. Nic bowiem nie denerwuje uczestników bardziej niż lider-dyktator w piękny, słoneczny dzień.

Rozglądajcie się już za towarzyszami górskich wędrówek, upatrzcie sobie lidera lub sami uczcie się tej roli, bo czas wakacyjnych wypraw tuż tuż. Uczestnikom życzę kompetentnych wodzów, liderom idealnych towarzyszy wycieczek, a wszystkim pięknej pogody na górskich szlakach i bezpiecznych powrotów do domu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz