Skansen Lubowniański

Skansen Lubowniański

Stara Lubownia, małe miasteczko na słowackim Spiszu leży o rzut beretem od polskiej granicy. Góruje nad nim nasączony historią zamek a w jego cieniu rozłożyły się na trawie stare zagrody góralskie. To właśnie skansen, dziś cel naszej wycieczki.
Przy wejściu, zapatrzeni w górującą przed nami drewnianą cerkiew, nie ominiemy kasy.

WstępCena
Dorośli2,00 € 
Dzieci (6 - 19 lat), Uczniowie1,00 € 
Seniorzy1,50 € 
Opłata za fotografowaniegratis
Opłata za nagrywanie wideogratis
Bilet rodziny dla 2 rodziców + maks. 4 dzieci do 15 lat4,50 € 

Bilety nie są drogie, ale warto pamiętać, że ekspozycja otwarta jest tylko
Sezon
Dzień
Godziny otwarcia
maj - wrzesień
Po - Nie
9.00 - 18.00
października do kwietnia
Wt - Nie
10.00 - 15.00

Przed wejściem do skansenu duży parking, w sezonie płatny. Razem z biletami dostajemy wydrukowaną broszurkę z opisami obiektów muzeum. Informacje, mimo że krótkie, pozwalają zorientować się doskonale w charakterze, historii i roli zabudowy.

Dominującą budowlą jest tu drewniana cerkiew greckokatolicka z Matysowej (wschodnia Słowacja) pod wezwaniem św. Michała Archanioła z roku 1833 kryjąca w sobie barokowo – klasycystyczny ikonostas. Ta jednonawowa, zrębowa konstrukcja została przeniesiona do skansenu w 1979 roku a w 1991 ponownie konsekrowana, w dniach ważniejszych świąt cerkiewnych odprawiane są w niej nabożeństwa w języku starocerkiewnosłowiańskim, dlatego uszanujmy powagę tego miejsca kultu religijnego.

Obiekty skansenu są ponumerowane (jest ich w sumie 16) i warto zwiedzać je po kolei.
Zaraz za cerkwią... nie, nie będę Was oprowadzał po skansenie, sami zobaczcie i przeczytajcie opisy w broszurce a te kilka zdjęć niech będzie dodatkową zachętą.
Mnie osobiście zaciekawiło kilka zabytkowych obiektów.

Z racji zainteresowań technicznych zamyśliłem się nad żmudną, z racji ręcznego wykonywania większości czynności, pracą wiejskiego stolarza. Podobnie w kuźni wyobraźnia podsuwała obrazy płonącego na palenisku ognia, rozżarzonego żelaza i odgłosy rytmicznego kucia młotami. Smutny, jak dla mnie, był widok młyna bez wody, ale ciekawa maszyneria w środku może zainteresować każdego.



We wszystkich domach warto zwrócić uwagę na belki środkowe podtrzymujące strop. Różnie nazywane (tragarz, sosrąb (sosromb)) prawie zawsze są bogato zdobione. Ornamenty geometryczne, rozety przeplatają się ze znakami solarnymi i religijnymi. Nie może też zabraknąć nazwiska fundatora domu i roku postawienia. Warto pamiętać, że belkom – tragarzom przypisywano właściwości magiczne. To pod nimi błogosławiono parę młodą, tu stawiano kołyskę z ochrzczonym dzieckiem, tutaj w końcu kładziono umierającego, gdy konał długo. Pod tymi belkami przewijało się całe życie ówczesnego człowieka.



Wszystkie domy są wyposażone w sprzęty codziennego użytku, obrazy świętych tak, że można sobie wyobrazić życie w dawnych czasach.

Zachwycił mnie dom z Jarabiny (numer 10) i stojące przed nim ule figuralne. Ten dom, to przykład wpływów budownictwa polskiego. Dom jest w całości podpiwniczony a uroku dodaje mu deskowany ganek ciągnący się wzdłuż bocznej i frontowej ściany.



Warto zatrzymać się w Starej Lubowni na chwilę i zwiedzić skansen, a jeśli dysponujecie jeszcze drugą chwilką, to należy również odwiedzić górujący nad okolicą zamek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz